niedziela, 5 marca 2017

Luty chyba przespałam

Mamy już początek marca, a ja nic nie robię. No prawie nic. Kilka rzeczy rozpoczętych i niedokończonych, kilka książek przeczytanych i odłożonych na półkę, jeszcze więcej projektów robótkowych leży i czeka na realizację, kilka marzeń do spełnienia, ale kiedy - nie wiadomo. 
Jedno co zaczęłam i skończyłam w całości to torcik czekoladowy. Był "pouczający" i smaczny.
Robiłam tez trochę zdjęć, z racji tego, że jestem w trakcie kursu fotograficznego, chociaż i to nie szło mi najlepiej. Gdzie ta wena, gdzie ona jest.
Wiecie co, nawet mój pies Niusia, chyba też luty odczuła w starych kościach. Nie było dnia aby z jej pięknych oczy nie płynęły łzy.

Jednak pociecha jest dla mnie to, że marzec zaczyna budzić do życia przyrodę, a marcowe kolory wywołują na niejednej twarzy uśmiech.