Tegoroczny kierunek wakacyjnej wyprawy to Karpacz. Tak się jakoś złożyło, że do tej pory Karpacz nie był mi po drodze.
Bardzo urokliwe miasteczko położone u podnóża Karkonoszy. Widoki z każdej jego strony przepiękne, sporo ciekawych mniej do zobaczenia, świetnie zorganizowane biura turystyczne i słaba baza lokalowa.
Ale może zacznę od początku - kilka fotek z Karpacza. Przepiękna architektura, domy i kościoły przykuwające uwagę, lokale wtapiające się w klimat, zabytki cieszące oko.
Jak dla mnie najpiękniejsza rzeczą jaką może pochwalić się Karpacz to Kościół WANG - kościół został zbudowany w XII wieku w Norwegii. Do Polski trafił w 1842, został przywieziony przez pruskiego króla Fryderyka Wilhelma IV. Kościół Wang to prawdopodobnie najstarszy, drewniany kościół w Polsce. Świątynia przed transportem do Polski była rozebrana i ponownie złożona w Polsce. Przy składaniu jej nie używano gwoździ. Wiele elementów było bardzo zniszczonych i musiały zostać zastąpione nowymi. Piękny, drewniany kościół (ewangelicki) przyciąga tłumy turystów. Warto wejść z przewodnikiem i posłuchać w samym środku kościoła jego historii.
Polecam go każdemu.
Śnieżka - najwyższy szczyt Karkonoszy do zdobycia zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Można szlakami, można kolejką lub trochę szlakami i częściowo kolejką. Przed ostatnim odcinkiem na Śnieżkę można posilić się w schronisku, jak nie w środku to na zewnątrz, pod warunkiem, że nie pada.
No i jeszcze coś dla zgłodniałych - muszę przyznać szczerze, że w Karpaczu zachwycił mnie swoim wyglądem, obsługą i tym co najbardziej satysfakcjonuje po ciężkim, męczącym dniu - jedzeniem, tylko jeden lokal. "Niebo w gębie" karmi niesamowicie. Smak, podanie i porcja - na najwyższym poziomie. Może nie powinnam reklamować, ale nie sposób przemilczeć.
Schabowy średnicy dużego talerza, pod spodem mega sałatka i przepyszne zapiekane ziemniaczki. Ślinka leci na sam widok.
Jak na dzisiaj to starczy.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz