Z czasów dzieciństwa pamięta sie różne rzeczy, ja zapamiętałam jak po burzy z dzieciakami szukaliśmy "piorunów" - nie wiem czemu tak się nazywały te śmieszne wąskie kamienie ale wiem, że tą właśnie nazwę zapamiętam do końca swoich dni. Taki własnie "piorun" znalazłam ostatnio w ogródku.
Nie bardzo wiedziałam czy do czegoś mi się przyda, ale jako że na stare lata robię się sentymentalna postanowiłam go zachować. Leżał w sypialni na parapecie i nie dawał mi spokoju. Postanowiłam zrobić z niego zawieszkę. Nie było lekko. Szlifierka i polerka poszła w ruch.
Po dobrej godzinie szlifowania (paznokcie trochę przy tym ucierpiały) i jeszcze następnych minutach wymyślania i kombinowania powstała taka oto zawieszka na brązowym skórzanym rzemieniu. Długość zawieszki to trochę ponad 10 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz